To, co kiedyś było jedynie zabawą, stało się Jej sposobem na życie. Czy się bała? Tak. Czy potrzebowała wsparcia? Tak. Czy doświadczyła trudnych sytuacji? Tak. Ale mimo wszystko odnalazła w sobie tę wewnętrzną odwagę, aby realizować swoją pasję z dzieciństwa. Z wykształcenia ekonomistka, od kilku lat związana z firmą z branży finansowej, od 1,5 roku również projektanka ubierająca nawet największe osobowości ze świata show-biznesu. Marta Banaszek w szczerej rozmowie o lękach, rozpoczynaniu własnego biznesu i początkowych doświadczeniach.
Rozmawia Magdalena Koźmala
B&P: Masz na swojej stronie hasło, że Twoją inspiracją do pracy jest kobieta…
Marta Banaszek: Chodzi o bycie kobietą – o to jak się czujesz, jak się poruszasz, czego od siebie oczekujesz. Obserwując kobiety, przyglądam się też sobie i przez to wiem, że brakuje nam pewności siebie, wiary w siebie. Mówi się, że Polki się zmieniają, ale wcale tak nie jest. Jesteśmy wycofane, gdy ktoś prawi nam komplement, nie do końca wiemy jak się zachować.
B&P: Skoro jesteśmy przy pewności siebie – dlaczego Ty czekałaś tak długo? Dopiero od 1,5 roku prowadzisz swój własny biznes a marzyłaś o tym od dzieciństwa.
Myślę, że to jest właśnie ten brak pewności siebie, brak wiary w swoje możliwości i w to, że się uda. Potrzebowałam bliskiej osoby, która wsparłaby mnie w decyzji. I tak też się stało.
B&P: Rozumiem, że chodzi o mężczyznę. Gdzie byłabyś teraz, gdybyś nie otrzymała tego wsparcia?
Nie wiem, czy byłabym w tym miejscu, w którym jestem. Wsparcie jest potrzebne. Bardzo je doceniam. Korzystam z doświadczeń mojego partnera i bacznie go obserwuję. Na początku byłam typem buntownika, myślałam, że nikt nie będzie mi mówił co mam robić, bo przecież ja wiem lepiej. Sparzyłam się parę razy i doceniłam, że warto uczyć się od kogoś. Czas ma kluczowe znaczenie, a ja nie muszę wywarzać otwartych drzwi.
B&P: Mężczyźni potrafią wspierać. A kobiety?
Jeśli mam być szczera to wydaje mi się, że kobieta nie zawsze wspiera drugą kobietę. Wiele razy doświadczyłam braku życzliwości, ale takie doświadczenie też uczy. Bądźmy mądre i wyciągajmy wnioski tam, gdzie to jest tylko możliwe. Nie ufajmy do końca koleżeńskim poradom, obietnicom, wizjom – słuchajmy własnego rozsądku, żeby doświadczać mniej rozczarowań.
Wierzę, że jest wiele pozytywnych kobiet na mojej drodze i jeszcze wiele spotkam.
B&P: Ile razy się sparzyłaś, zanim doszłaś do miejsca, w którym jesteś?
Myślę, że to nie kwestia ile razy się sparzyłam, tylko ile razy jeszcze się sparzę (śmiech). Na samym początku świat fashion był dla mnie zupełnie obcy, weszłam do niego, nie mając doświadczenia. Co chwilę otrzymywałam „dobre” rady – to zrób tak, to się tak sprzedaje, z tymi rozmawiaj, tych wywiadów nie rób. Mnóstwo różnych opinii, każda w zupełnie inną stronę. Trzeba mieć własny rozum, własne wizje, cel i nie dać się zwieźć. Nie da się słuchać wszystkich. Czasem te rady wydają się trafne, ale często jest też tak, że ktoś nie ma doświadczenia, nigdy nie prowadził swojego biznesu, więc coś mu się po prostu wydaje. Ja jestem z tych osób, które wysłuchają, ale potem podzielę te informacje na pół. Myślę, że człowiek zwariowałby w tym świecie doradców i specjalistów, nie mając własnego zdania. To „doradzanie” na początku chyba najbardziej mnie zmęczyło. Ciągle słyszałam wszyscy tak robią. To niech robią – myślałam – ja będę robiła inaczej. Na pewno kilka razy się zawiodłam i myślę, że jeszcze kilka takich niespodzianek przede mną, ale staram się ostrożnie reagować na te wszystkie „wątki z boku”.
Patrzę w przód i realizuję cele.
B&P: Były takie rzeczy, które bolały na początku?
Aż tak, że bolały to nie. Spotkały mnie jednak trudne sytuacje, brak zrozumienia i dobrej woli. Trzeba się na to uodpornić. W świecie, w którym żyjemy, często spotykamy się z zawiścią i nieszczerością. Warto być ostrożnym i otaczać się ludźmi, którzy są wartościowi. Ważne są dla mnie relacje, chętnie wspieram innych i cieszę się, że mogę liczyć na to samo.
B&P: Czy pasja wystarczy, żeby zacząć? W Twoim przypadku było jeszcze wsparcie partnera, potrzebne jest też poczucie własnej wartości…
Pasja to jedno, ale potrzeba też wewnętrznej odwagi i poczucia, że chce się w życiu czegoś więcej. Moim zdaniem niektórzy to mają, inni nie. Każda z nas ma inne potrzeby i różne oczekiwania od życia. Jeżeli jednak czujemy, że coś gra nam w duszy to trzeba za tym podążać. Ważne są też osoby, jakie spotkamy na swojej drodze. Ja spotkałam osobę, która dodała mi siły. Oczywiście nikt mi też nie powie, że można to zrobić bez pieniędzy. To oczywiste, że trzeba mieć zaplecze finansowe.
B&P: Powiedziałaś ważną rzecz, bo często porywamy się na coś, mamy wizję, marzenia, pasję i w ogóle nie myślimy o tej kwestii biznesowej.
Biznes jest oczywiście kosztowny, ale liczyłam się z tym i wiem, że trzeba to przetrwać. To ciężka praca i wymaga wiele poświęceń. Dużo rzeczy robię sama, ale większość spraw wspólnie z zespołem. Ważne jest przestawienie priorytetów i świadomość, że nie wszystko trzeba mieć od razu. Nie wydaję pieniędzy na bzdury, bo wiem, że mam inny priorytet. Muszę mieć fundusze na ważniejsze wydatki, to wszystko powinno być przemyślane. Ważna jest świadomość, że początkowe lata to czas mocnego zaangażowania i inwestowania, czasu i pieniędzy. Wierzę, że idę w dobrym kierunku.
B&P: Czego najbardziej się bałaś, gdy zaczynałaś?
Bałam się odbioru moich projektów przez klientki, czy ubrania będą się podobały, czy dobrze nosiły – i najważniejsze – czy klientki wrócą. Ale wracają i to daje największą radość. Największym sukcesem jest utrzymanie klientek, zadbanie o potrzeby, z jakimi przychodzą. Moim celem jest: dostarczenie tak dobrej obsługi i wzbudzenie poczucia komfortu, które sprawi, że klientki będą chciały wracać.
B&P: Masz swoje kolekcje czy szyjesz na zamówienie?
Pierwszą pełną kolekcją była wiosna/lato 2018. Wcześniej były mniejsze i dużo bazowałam na zamówieniach.
Mam modele, które są na sklepie i które dostosowuje pod wymiar. Możemy zmienić dowolnie konstrukcję, np. golf na dekolt w serek, jeżeli klientka tego sobie życzy. Staram się również, aby z tej samej tkaniny były uszyte maksymalnie trzy rzeczy. Mam też pojedyncze kreacje dzięki unikatowym materiałom.
B&P: Czy masz klientki, które chciałyby ubrać coś wyjątkowego, ale nie wiedzą, w czym będą dobrze wyglądać?
Oczywiście, że tak. Mam takie klientki, które przychodzą po klasyczną sukienkę a wychodzą z pięcioma zupełnie innymi rzeczami. Są też takie panie, które mówią, że na pewno czegoś nie chcą. Proszę je, żeby przymierzyły daną rzecz dla mnie. Gdy mierzą daną kreację widać błysk w oku. Nie chcę, aby moje klientki pod wpływem chwili podejmowały decyzję, zawsze zalecam, żeby się nad tym zastanowiły, „przespały się z tym”. Są również klientki, które mają swój styl i wiedzą, czego szukają. Są takie, które potrzebują porady. I te Panie bardzo odważne, które reagują na moje sugestie i później za to dziękują. To jest miłe.
B&P: Stawiasz na jakoś tkanin. Myślisz, że powoli dojrzewamy do świadomego ubierania się?
Klientki są różne. Wzrasta świadomość osób, które szukają wysokogatunkowych, unikatowych rzeczy. Myślę, że takich kobiet jest coraz więcej. Nie zawsze chodzi o fundusze, ale też o odwagę. Kobietom brakuje też świadomości, że mogą iść do projektantki, która zaprojektuje i uszyje sukienkę, która nie będzie kosztowała majątku.
W listopadzie został wydany raport o rynku mody w Polsce. Dotyczący on m.in. sklepów, w których kupują Polacy. Głównie są to oczywiście sieciówki. Z raportu wynika, że 8 proc. to klientki korzystające z usług projektantów. Myślę jednak, że będzie to się zmieniać z każdym rokiem. Jest coraz więcej możliwości. Dużo pracy w tym kierunku wykonują również osoby, uprawiające takie zawody jak personal shopper, stylista, które pokazują, że można ubrać coś innego i postawić na jakość.
B&P: Co jest dla Ciebie dziś największym wyzwaniem w biznesie?
Dotarcie do klientki, która chce podkreślić indywidualizm i kobiecość. Chcę skupiać klientki, które są świadome i otwarte, szukają wysokiej jakości ubrań, wiedzą, że to co noszą na sobie, wpływa na ich samopoczucie.
B&P: Czego dowiedziałaś się o sobie, prowadząc własny biznes?
Dowiedziałam się, że jako człowiek mam duże moce przerobowe (śmiech) i że jestem bardzo dobrze zorganizowana.
B&P: Masz taki cytat na swojej stronie internetowej „Rób zawsze więcej niż to, za co Ci płacą, później zapłacą Ci więcej za to, co zrobiłeś”. Co to dla Ciebie znaczy?
Dla mnie, to dawanie z siebie 100 proc., a nawet 120, to dla mnie wartość. Wierzę, że zostanie to docenione. Jestem pewna, że warto być uczciwą od początku do końca. Zawsze daję z siebie dużo więcej, niż ktoś tego ode mnie wymaga. To później się zwraca z nawiązką.
B&P: Jesteś dumna z tego, gdzie jesteś teraz w życiu?
Tak i cieszę się, że mam wewnętrzną odwagę. Nie do końca sama jestem jeszcze świadoma tego, co osiągnęłam. Osoby dookoła mi to pokazują. Cieszę się, że inni tak to postrzegają. To daje mi siłę – wtedy wiem, że ta praca jest ważna i przynosi mi to satysfakcję.
B&P: Dobrze byłoby, gdybyś Ty sama jeszcze bardziej to dostrzegała. Czego mogę życzyć Ci na kolejne miesiące?
Jeszcze większej wiary w siebie. Życzyłabym tego sobie i wszystkim kobietom. Naprawdę potrafimy i jesteśmy w stanie przenosić góry. Zasługujemy na dużo więcej, niż nam się wydaje. Walczmy o swoje, mój przykład pokazuje, że można.
B&P: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Magdalena Koźmala
Zobacz także: Iwona Guzowska “Dziewczyny jesteśmy wolnymi ludźmi. Nie jesteśmy nikomu nic winne”