W każdym momencie życia przyciągamy to, na co jesteśmy gotowe. Dlatego każda relacja jest odzwierciedleniem naszego sposobu myślenia, pewności siebie, wartościowania ludzi i świata a każda najbliższa osoba lustrzanym odbiciem tego, co mamy do przepracowania. W niej odbijają się wszystkie nasze emocjonalne zapisy, trudne doświadczenia i nieprzerobione sytuacje, wywołujące ból, smutek, żal, gniew czy strach.
Najczęściej przyciągamy partnerów na podobieństwo własnych ojców i też w taki sam sposób, jak nasi rodzice (lub na wzór dzieciństwa), tworzymy nasze związki. To jest bowiem jedyny wzorzec, który obserwowałyśmy latami i który wdrukował nam zasady i przekonania o relacjach na przyszłość. Tylko taki model rodziny znałyśmy i taki stworzyłyśmy z naszymi partnerami. Nikt nas nie uczył, że można inaczej, nikt nas nie ostrzegał, że to czego tak bardzo nie lubiłyśmy/nienawidziłyśmy w naszych rodzicach przejmiemy jako swoje i takie stworzymy sobie życie. Z partnerami na podobieństwo naszych ojców – leniami, alkoholikami, awanturnikami, kłamcami, domowymi dyrektorami potrafiącymi tylko wydawać rozkazy i oczekiwać, nie dając nic w zamian.
Każdy związek jest etapem naszego rozwoju. W nim odbija się nasza gotowość do stworzenia relacji na miarę obecnych potrzeb. Otrzymujemy więc to, na co jesteśmy gotowe. Nieświadomość funduje nam relacje pociągające za sobą wzorce z dzieciństwa – świadomość pozwala to zmieniać. Bo kiedy my się zmieniamy, rozwijamy, zmienia się także nasz system wartości i nasze potrzeby w związku. Część z nas ma odwagę odejść, zawalczyć o siebie, część pozostaje ze strachu w udręce, bólu, cierpieniu, żyjąc nieświadomie, kierując się przekonaniami: że to jest mimo wszystko mąż, co ludzie powiedzą, że ona sobie nie poradzi, że to dla dzieci, że już nic lepszego jej nie spotka.
Te, które zdecydowały się sięgnąć po szczęście, tworzą kolejne związki, na które w danym momencie są gotowe. Dlaczego nie poprzestają na jednym? Dlaczego szukają dalej? Dlaczego nie doświadczają od razu happy endu. Doświadczą, kiedy będą na niego gotowe. Kiedy uczciwie zmierzą się ze swoim strachem, przekonaniami, poczuciem wartości, kiedy ukoją ból, wybaczą, kiedy zrozumieją. Bo wewnętrzna praca to proces…
To prawda, że tylko będąc szczęśliwą samej ze sobą można stworzyć szczęśliwy związek i dać szczęście innym. Inaczej zbudujemy relację opartą na kompensacie – będąc z nim dla poczucia bezpieczeństwa, chęci dowartościowania się poprzez jego status społeczny czy majątkowy, czy dla uniknięcia samotności – lub na oczekiwaniach. Ale nikt nie jest punktem na naszej życiowej liście, abyśmy dawały sobie prawo do oczekiwań czy żalu z powodu rozczarowań.
Żeby przyciągnąć tego, które tak bardzo pragniemy, musimy najpierw stworzyć relację z wolnością – wolnością od przeszłości. Musimy najpierw zbudować poczucie własnej wartości i zweryfikować własne (nie cudze, przejęte od innych) wyobrażenie o związku. Musimy też działać, pomimo lęku i doświadczeń, że kiedyś nie wyszło. Nie mogło wyjść, bo nie byłyśmy wtedy gotowe. Wokół każdej z nas byli kiedyś zapewne ci, których odrzuciłyśmy, których wspominamy z ogromną tęsknotą w sercu. Ale nie byłyśmy wtedy gotowe, aby przyjąć to, co mieli nam do zaoferowania. Nie byłyśmy gotowe na prawdziwą miłość, opartą na wolności, równości, bezinteresowności i szacunku.
A teraz? Teraz już wszystko zależy od nas…
Zobacz także: „Nigdy nie rezygnuj z siebie dla kogoś. Miłość to wolność i równość”
Magdalena Koźmala, redaktor naczelna, cover photo: dudek vel dudek