Marta Kuszakiewicz – trener z ponad 20-letnim doświadczeniem w pracy z głosem i oddechem. Pracuje zarówno z prezesami banków, politykami, jak i z osobami niepełnosprawnymi czy z kobietami z domów dotkniętych przemocą.
W rozmowie z redakcją Business & Prestige opowiada o technikach radzenia sobie z tremą i jak oczarować rozmówcę lub wygrać negocjacje przy pomocy odpowiedniej melodyki głosu.
Rozmawia Dominika Job
Dominika Job: Pani Marto, proszę powiedzieć jakie znaczenie w biznesie ma głos.
Marta Kuszakiewicz: Głos ma ogromne znaczenie. Przede wszystkim jest nierozerwalnie połączony z naszym ciałem, oddechem i psychiką. Dlatego też wszystko co przekazujemy naszym głosem, łączy się z innymi aspektami. W związku z tym w biznesie trzeba bardzo umiejętnie operować zarówno dress codem, zachowaniem, mową ciała – w czym Magdalena Koźmala jest specjalistką – i do tego wszystkiego dochodzi głos. Dzięki temu, że jest połączeniem wielu części, mam przywilej mówienia, że to właśnie on jest najważniejszy, tym bardziej, że niesie za sobą cały przekaz.
Zobacz także: warsztaty ze sztuki prezentacji i wystąpień publicznych dla kobiet
B&P: Zatem można głosem wyrazić siebie, swoje emocje? Jeżeli chcemy pokazać, że jesteśmy silne lub ukryć nieśmiałość – to wszystko możemy modelować głosem?
Zdecydowanie tak. Mężczyźni są w biznesie dłużej niż kobiety, więc można powiedzieć, że mają pewnego rodzaju przewagę. Również głosową, ponieważ ich głosy są silniejsze z natury. Kobieta w biznesie powinna ćwiczyć swój głos, aby go obniżać, dlatego że mężczyźni lepiej postrzegają kobiety o niższych barwach. Postrzegają je jak partnerów do rozmowy, a nie słabą płeć. Dzieje się to na poziomie podświadomości.
B&P: Czyli im wyższy głos kobiecy…
… tym delikatniejsza osoba.
Zobacz także: warsztaty z mowy ciała i autorytetu w biznesie
B&P: A czy można taką osobę uznać np. za mniej inteligentną?
Nie, to nie idzie w tym kierunku. Tutaj chodzi o doznania siły przebicia. Może troszeczkę wzięło się to stąd, że postrzega się takie osoby piszczące jako infantylne. Tym bardziej, jeżeli kobieta w biznesie ma głos wyższy i bardziej piszczący, to dla niej dobrze jest, by pracowała nad tym, żeby ten głos miał inną barwę, bardziej ocieploną. Mamy przewagę nad mężczyznami, jeżeli nasz głos brzmi aksamitnie.
B&P: Zastanawiam się, czy nie ma takiego ryzyka, że tak jak kobiety w biznesie nie powinny emanować tą seksualną stroną kobiecości, czy tak samo nie jest z głosem? Nie ma cienkiej granicy gdzie głos zaczyna brzmieć zbyt romantycznie?
Kobiety są inteligentne, wiedzą kiedy i jak coś powiedzieć.
B&P: Ale możemy tak czarować? To działa?
Wydaje mi się, że jeżeli idziemy do szefa poprosić o podwyżkę, albo gdy jesteśmy na tym samym poziomie, czyli obydwoje jesteśmy prezesami, i ja chcę od niego dostać jakieś dofinansowanie, to muszę znać granicę. Jeżeli zastanowię się jak to ubrać w słowa, a te słowa nie będą romantyczne, pobudzające i zachęcające, ale czysto biznesowe, a barwa głosu będzie cieplejsza i milsza, to raczej wynik powinien być pozytywny. Aczkolwiek nigdy nie wiemy czy ów pan nie zechce się umówić z nami na randkę, bo nasza barwa głosu działa na mężczyzn. (śmiech)
Tak samo męski głos działa na kobiety. Np. radiowcy – ileż to kobiet kochało się w mężczyznach nie widząc ich twarzy? Chociażby z radiowej Trójki Marek Niedźwiedzki, który głos ma fantastyczny!
B&P: Głosem kreujemy swój wizerunek?
Możemy go użyć jako narzędzia. Tutaj ważną rzeczą jest, że nasza brawa głosu i nasz przekaz bardzo opiera się o oddech. Jeżeli mamy spłycony, jeżeli jesteśmy zdenerwowane, dochodzi trema, to nasz głos się zmienia.
B&P: U kogo szukać pomocy w problemach z głosem? Czy jest to ważne tylko dla osób występujących publicznie, czy dla każdego, kto wchodzi w relacje biznesowe?
Ja uważam, że jest to ważne dla każdego, kto w jakiś sposób pracuje głosem, a tak naprawdę wszyscy nim pracujemy. Ważne jest to dlatego, że głos jest połączony z oddechem i psychiką, a każdemu przyda się teoretyczna wiedza jak wykorzystywać oddech, ponieważ każdy z nas bywa w stresie i tremie. To nie dotyczy tylko osób występujących publicznie.
B&P: A co jeśli ktoś musi przemówić i nagle trema zaciska gardło tak, że nie można wydusić z siebie słowa? Są jakieś techniki, żeby sobie z tym poradzić w danym momencie?
Jest kilka technik, które różnie działają w zależności od człowieka. Czasami trzeba się wyciszyć i uspokoić oddech, ale ta technika nie jest też sprzyjająca dla każdego. Tak jest np. u mnie, ja mam tremę przed każdym występem estradowym i nie jestem wtedy w stanie wyciszyć organizmu. Stosuję zatem technikę, która dotlenia organizm, robię odpowiednio brane krótkie wdechy i wydechy i to mi pomaga.
Chodzi o to, żeby mieć kontrolę nad oddechem, ponieważ gdy oddychamy w stresie, to ten oddech kontroluje nas, a nie my jego. Natomiast źle dobierane oddechy: krótko i szczytowo powodują spięcia w odcinku szyjno-krtaniowym, co równa się ze spięciem krtani, więc jedno zapętla się z drugim.
A o co chodzi ze stresem i tlenem? Przypomnijcie sobie co się dzieje kiedy sytuacja jest ekstremalna – wylewa nam się wrzątek, czy widzimy osobę wbiegającą pod samochód. Wciągamy powietrze, zatrzymujemy… i blokujemy się. Tym samym w pewnych sytuacjach nasz mózg przełącza się na reakcję: uciekaj, zamarznij. Większość osób w sytuacji krytycznej zamiast ruszyć do działania łapie krótki, silny oddech w przerażeniu i zastyga w nim, rozpierając dech w piersi, a to jest niezdrowe. Teraz prawidłową techniką oddechową możemy wyprowadzić się z tego stanu „frozen” i przywrócić sobie w krótkim czasie racjonalne myślenie, czyli spowodować, żeby krew znowu zaczęła tłoczyć tlen do mózgu. Żebyśmy mogli odzyskać pewność siebie, wróciło myślenie, bo w tej sytuacji kryzysowej przełączamy się na mózg „gadzi” i przestają funkcjonować nam przewody mózgu odpowiedzialne za racjonalne myślenie. Włącza się instynkt. To można również przełożyć na takie sytuacje w biznesie. Jeżeli idziemy do prezesa i nie wiemy czego od nas chce, a był od rana zdenerwowany, my również zaczynamy się stresować.
B&P: To częsta sytuacja, kiedy odbieramy emocje innych i zaczynają nas one blokować… szczególnie w biznesie.
Dlatego ja proponuję wszystkim kobietom – to jest moja misja życiowa – żeby zwracały uwagę na oddech. Zauważcie, że nie robimy tego na co dzień. Mam prośbę do czytelniczek, żeby zrobiły sobie test: przez trzy dni, chociaż 3-4 razy dziennie pomyślały sobie – „oddycham”. Po co? Jak myślicie? Bo oderwiemy się troszeczkę od rzeczy, które nas otaczają, skupimy się na “tu i teraz” i dodatkowo dotlenimy organizm. W momencie kiedy natrenujemy się na tyle, że myślimy o oddechu, to nasz organizm jest na tyle mądry, że później sam się w pewien sposób przestawi na oddychanie pełne. Jeżeli organizm dostanie sygnał na zasadzie ‚oddychaj’, to może to nie będzie bardzo spektakularne, ale zadziała, co na dłuższą metę ma ogromne znaczenie. Możemy przez wiele lat nie czuć, że nasz oddech źle robi dla naszego fizycznego głosu, a po jakimś czasie okazuje się, ‚tracimy’ ten głos, że odczuwamy jakieś bóle w ramionach, barkach, drętwieją nam ręce, nogi. To wszystko jest z niedotlenienia, ze złego używania oddechu w połączeniu z ciężką pracą, którą wykonujemy np. głosem.
B&P: Nauka tego to długotrwały proces? Czy po takim kursie już zawsze będę wiedziała jak oddychać prawidłowo?
Pewne techniki poznaje się i od razu można je stosować. Ale do tych technik dobrze jest znać tę najtrudniejszą, czyli oddychanie przeponowo-żebrowe. Kobiety, które zaczynają wprowadzać to w życie, mają ogromne rezultaty natychmiast. Miałam kiedyś krótką prelekcję dla stowarzyszenia Polka Potrafi na temat oddechu, głosu i stresu. Opisywałam sprawy techniczne, pokazałam parę rzeczy i dosłownie dwa dni później dostałam podziękowanie od jednej z uczestniczek, która dzięki mojemu szkoleniu ostrzegła córkę wbiegającą na ulicę pod samochód. Spontanicznie wzięła głęboki oddech i nie zablokowała się, tylko krzyknęła do córki, żeby się zatrzymała. Sama była zdziwiona, a jej córka tak naprawdę pierwszy raz słyszała “ryk” matki. Można spekulować czy właśnie ten jej pełny głos nie uratował w tym momencie życia dziecka.
B&P: Co jest jeszcze ważnego w naszym mówieniu gdy chcemy, żeby ktoś nas wysłuchał, a nie tylko usłyszał? Barwa głosu, to coś nad czym możemy pracować, ale czy są rzeczy, których nie możemy przeskoczyć?
Nie można przeskoczyć na pewno skali dźwięku. Rozróżniamy 2 mówione głosy kobiece: alt i sopran. Alt mam ja – to jest niski głos, mogę go jeszcze troszeczkę obniżać i sporo podwyższać. Rzeczywiście nasze struny głosowe łatwiej naciągnąć w górę. Jeżeli będziemy pracować nad melodyką to pilnujemy, żeby barwa nie była nosowa, bo to nie jest ładne i jest kojarzone z kreskówkami, skrzatami, ale nie z ludźmi biznesu.
Tu też jest problem, ponieważ jeżeli kobiety mają wieczne alergie, to ich głosy są nosowe. Ale zdarzają się też sytuacje stresowe, wtedy wbijamy ten dźwięk w jedno miejsce, np. nos. Po to są właśnie techniki ćwiczenia głosu, żeby wiedzieć co się robi, żeby poznać swoją budowę, a naprawdę nie jest to proste. Szkolenie głosu to jest kawał ciężkiej pracy i podziwiam kobiety, prelegentki, które weszły w swój biznes i nie mają zupełnie pojęcia o wystąpieniach publicznych, ale to robią. Niestety, ale bardzo dużo osób na tym traci.
B&P: Czy można nadrobić pewne braki tym, że ładnie, przyjemnie się wypowiemy?
Można nadrobić ładnym i przyjemnym mówieniem, np. gdy nie mam dostatecznej wiedzy na dany temat, ale mam „gadane”. Ważne w jaki sposób potrafię się wypowiadać. Dlatego warto uczyć się modelowania głosu. Nie każdy jest obdarzony charyzmą. To jest coś, co jest też ważne w biznesie. Właściwie w każdym biznesie kobiet – i małym i dużym – bo charyzmatyczna fryzjerka będzie miała zawsze więcej klientek, nawet charyzmatyczna dziewczyna od tipsów. Osoba, która prowadzi działalność gdzie wymaga to głosu, musi zachęcić, ale gdy nie jest charyzmatyczna i do tego ma głos, który w jakiś sposób drażni, to to już jest źle.
B&P: O głos i dykcję powinniśmy dbać tak samo jak dbamy o wygląd, zapach…
… czy o ubranie. Tak, nie pójdę przecież do prezesa zarządu w dresach, to dlaczego występuję publicznie jeśli seplenię? A nawet jeżeli muszę wystąpić publicznie mając wadę wymowy, wtedy warto wyszkolić całą resztę tak, żeby zrobić – jestem logopedą, więc to jest grzech co powiem – atut z wady wymowy. Jeżeli wszystkie inne głoski będą dopracowane, to więcej się wybaczy takiej osobie. Tak samo z nosowością, jeżeli wejdzie się w pracę nad dykcją, popracuje bardziej nad otwarciem głosu, to ta nosowość zacznie znikać. Będzie to już bardziej rodzaj barwy, a nie drażnienia.
B&P: Jak wygląda takie szkolenie?
Powinno się zacząć od rozluźnienia ciała, głównie szyi, bo wszyscy jesteśmy spięci. Potem sześć godzin to jest praca nad samym oddechem przeponowym. Później nad mięśniami całej twarzy, wszystkie artykulatory, usta, język, podniebienie, otwieranie krtani, czyli ziewanie, praca krtanią, czyli jak obniżać głos, masaż krtani, fonacja każdej głoski, postawienie głosu, to są godziny i lata ćwiczeń. Tak naprawdę, to każdą głoskę powinno się przećwiczyć osobno, żeby ona brzmiała dobrze. Przed wystąpieniem publicznym powinniśmy pomasować sobie żuchwę, twarz, krtań, rozluźnić kark.
Na przykład Irena Santor jest dowodem na to, że nad głosem można panować, jeżeli cały czas się go ćwiczy. Ona wychodzi na scenę i choć zawsze miała piękną barwę, widać i słychać, że cały czas nad tym pracuje.
Są takie ćwiczenia dla głosu, które na co dzień przydają się przed dłuższą wypowiedzią czy rozmową. Warto np. rozgrzać wargi, którymi pracujemy przy mowie. Ludzie w ogóle nie wiedzą, że mają wargi ruchome. My też robimy takie ćwiczenia, żeby w ogóle poczuć, że mamy mięśnie. Wtedy ukrwienie się poprawia i w związku z tym, stajemy się wyraźniejsi. Druga rzecz to taka, że przed pójściem do prezesa, czy załatwieniem jakiejś sprawy, trzeba sobie na dosyć niskich dźwiękach pomruczeć. Mruczenie jest po to, by rozgrzać, ocieplić struny głosowe, żeby krtań się rozgrzała, żeby mięśnie, tak jak na siłowni, zrobiły rozgrzewkę. Jeżeli mamy jakiś problem z głosem, np. chrypkę, to mruczmy. Poza tym mruczenie ma też takie fajne działanie terapeutyczne.
B&P: Temat rzeka… wyobrażam sobie ile musi trwać przekazanie tej wiedzy.
Napisałam książkę „Metoda spółgłoskowa”, którą bardzo polecam, bo jest prosta dla każdego. Polega na tym, że skupiamy się na podbijaniu spółgłosek. To jest głównie dla osób, które chcą być wyraźniejsze i chcą dłużej mówić. Chodzi o to, że nasza barwa głosu, która jest tak ważna w biznesie, będzie zanieczyszczona jeżeli będziemy tarli po strunach głosowych. Nieumiejętne wypowiadanie tych dźwięków powoduje tarcie, i tak jak w muzyce rockowej głos z chrypką jest super, tak w biznesie niekoniecznie.
To jest taki rys, bo generalnie głos łączymy z osobowością, więc barwa głosu chrypowata łączy się z osobowością zadziorną. U szefa taka barwa głosu będzie ok. U szefowej też…, ale uważam, że takiej szefowej będą się bardziej bali. Zależy co ona chce uzyskać. Jeżeli ma taką barwę, to musi pracować dodatkowo nad osobowością, bo to wszystko razem się łączy. Praca nad głosem to praca nad sobą – nad całym człowiekiem.
B&P: A czy jest jakaś różnica jak powinniśmy mówić przez telefon, a jak rozmawiając z kimś face to face?
To jest w obydwu sytuacjach bardzo ważna rzecz, natomiast przez telefon jeszcze bardziej się zyskuje uśmiechem. Zmienia się wtedy barwa, ale też nastawienie osoby słuchającej, która nawet nie wie, że ta osoba się uśmiecha, ale słyszy przyjemną barwę głosu. Tutaj też melodyka jest ważna, bo jak jesteśmy twarzą w twarz to grają nam ciało, oczy, a jeżeli tej osoby nie widzimy, to ta rozmowa przez telefon powinna być bardziej ekspresyjna, musi być słychać trochę życia w przekazie. A tego ‚życia’ do głosu nadaje się też dobrą dykcją.
B&P: Czyli przez telefon wszystko widać.
Tak. Ja zauważyłam, że jeżeli dzwoni do mnie pan z propozycją np. odkurzacza i mówi od niechcenia, to ja od razu kończę taką rozmowę. A jeżeli zadzwoni do mnie ktoś i rozpoczyna od energicznego „Dzień dobry!”( z dobrą dykcją i intonacją) to ja się zastanawiam, co chce mi powiedzieć. Mądrzy ludzie biznesu przygotowują się wokalnie, emisyjnie i interpretacyjnie do spotkań.
Zobacz 5 rzeczy, które widać przez telefon
B&P: Gdzie możemy Panią zobaczyć oprócz warsztatów w najbliższym czasie?
Niedługo będę brała udział w programie telewizyjnym „Damy i wieśniaczki”, gdzie będziemy pracować nad uwolnieniem emocji z wycofaną, zdystansowaną, zahukaną panią z małego miasteczka, jeśli nawet nie wsi. Ja jako trener wokalno-oddechowy wraz z coachem i trenerem osobistym Violą Jakubowską, będziemy pracować nad “przywróceniem jej do życia”.
B&P: Dla mnie to jest ciekawe, że osoby występujące publicznie za każdym razem mają tremę. Czy możemy się jej z czasem pozbyć?
Najpiękniej wytłumaczyła to śp. Pani Irena Kwiatkowska, która miała tremę do końca swojej pracy na scenie. Trema to jest nic innego jak to, że zależy nam na widzu. Jeżeli przestajesz mieć tremę i jesteś bardzo pewna siebie, to coś jest nie tak. Odrobina pokory nikomu jeszcze nie zaszkodziła, a trema to taka właśnie pokora. Jest sporo takich osób właśnie w biznesie, często mężczyzn.
B&P: Ale to ich gubi w pewnym momencie, bo są odbierani za bardzo pewnych siebie…
Zbyt pewnych siebie, a to też nie jest zawsze dobre. Warto znać granice tej pewności siebie, zbyt duża może okazać się zgubna, a brak pokory i szacunku do widza, prędzej czy później zostaną zauważone.
Wiadomo, że sztuką osób występujących publicznie jest to, żeby tej tremy nie okazywać na scenie. Trzeba ją umieć okiełznać i tu bardzo pomaga oddech.
B&P: Czy jest coś, co o oddechu powinien wiedzieć każdy? O czym powinniśmy pamiętać, a nie pamiętamy. Ma Pani jakieś przesłanie dla naszych czytelniczek – kobiet sukcesu?
Przesłanie jest takie, żeby zacząć stosować uważność oddechową, ponieważ jest ona ważna na każdej płaszczyźnie naszego życia. A jeżeli zaczniemy zwracać uwagę na oddech, to dosyć łatwo się o tym przekonamy. Oddech jest też narzędziem w psychoterapii, więc jest bardzo istotny na poziomie nie tylko fizycznym, ale psychofizycznym. Kiedy się rodzimy, pierwsze co robimy po wyjściu na świat, to jest oddech i krzyk. I umieramy z ostatnim wydechem. Tlen w medycynie pełni pierwsze miejsce. Zróbmy tak, żeby tlen w naszym życiu też spełniał pierwsze miejsce. Tlen ma również działanie kosmetyczne i antystarzeniowe, jest naturalnym kosmetykiem. Przecież dobrze dotleniony organizm, to dobrze dotleniona skóra, a jak wiemy skóra dla kobiet jest bardzo istotna. Wszystkie przecież wklepujemy kremy, maseczki i inne czarodziejskie mazidła. A do tego dorzućmy jeszcze technikę ‚oddechu węża’, który działa odmładzająco na skórę. Może to placebo, ale… co nam szkodzi? Hindusi uważają, że działa!
Oddech w moim życiu uratował mnie wiele razy, przed podjęciem złej decyzji lub wypowiedzeniem kilku zdań, których mogłabym później żałować. W wielu sytuacjach mówi się „usiądź, pooddychaj i przemyśl to”. No i co? Kto tak naprawdę to robi? Siedzisz i nie oddychasz. A może warto by było jednak usiąść i w taki spokojny sposób policzyć sobie do 5-ciu: wdech nosem i wydech ustami. Jeżeli jesteśmy zdenerwowani to dobrze jest brać wdech w miarę długo, a wydech szybko jak byśmy chcieli trochę tej złej energii wyrzucić. Jeżeli policzymy wraz z oddechami, to naprawdę zapewniam was, że ‚roztrzepanie’, ‚rozedrganie’ delikatnie zejdzie z naszego ciała.
Bardzo ważna jest też wizualizacja. Tak samo medytacja, która zmienia obszary w mózgu, w których na czerwono jest pokazany stres (są już badania dotyczące kluczowej roli medytacji w eliminacji stresu). Jeżeli boli mnie kolano i zacznę sobie wizualizować, że przy wdechu całe to powietrze i tlen idzie do kolana, to przy wydechu wydycham brudy, śmieci, itd., może to jest kolejne placebo, ale na mnie działa.
Mam nadzieję, że niedługo badania pokażą, jak mój mózg przeprowadza większą ilość tlenu właśnie w to miejsce, w które ja chcę. To jest element samoleczenia.
Być może taka wizualizacja, od razu nie przyniesie wyników, może nie przyniesie ich nigdy, to zależy od wiary osoby, która robi ćwiczenie. Nie zaszkodzi jednak spróbować, bo prawidłowy oddech nam nie szkodzi. Oddech leczy i poprawia naszą psychosomatykę.
B&P: Serdecznie dziękuję za niezwykle wciągającą rozmowę.
Ja również dziękuję i mam nadzieję, do zobaczenia na warsztatach oddechowo-głosowych! Oddychajcie!
Dominika Job, kierownik redakcji Business & Prestige – Zobacz inne teksty autora
W wywiadzie dla Business & Prestige – Marta Kuszakiewicz – trener z wieloletnim doświadczeniem, specjalizuje się w technikach oddechowych, emisji głosu, dykcji, a także uczy jak operować melodyką i barwą głosu.
Jest autorką dwóch książek: „Metoda Spółgłoskowa” dla wszystkich, którzy chcą być lepiej rozumiani i dbają o swój głos, oraz „Do góry nogami” – polecanej szczególnie Paniom. Jest to książka terapeutyczno-przygodowa o procesie terapii i zmianie życia na lepsze oraz o przygodach na Kostaryce, gdzie autorka miała okazję śpiewać dla samej głowy państwa Pani Prezydent Laury Chinchilla.