„Matka zawsze będzie wzorem dla swojej córki, czy tego chce czy nie” – mówi Aneta Janiak-Olejnik, psycholog. O tym jak budować więź z dziećmi, realizując się zawodowo, czego może nauczyć pracująca matka swoją córkę oraz o tym jak stworzyć od nowa relację z dorosłą córką rozmawia z Magdaleną Koźmalą.
B&P: Cofnijmy się o jedno pokolenie i pomyślmy o naszych mamach – jak zmienił się wizerunek matki na przestrzeni lat?
Matka przede wszystkim się odmłodziła. Wygląda lepiej, bardziej o siebie dba, zarówno w sferze intelektualnej, potrzeb, ale i wizerunkowo. Ponadto jest bardziej niezależna. Nie jest już udręczoną życiem osobą, która musi poświęcać się dzieciom. Może rozwijać się zawodowo i równocześnie być matķą. Myślę, że mniej oczekuje od siebie, potrafi delegować zadania, nie brać wszystkiego na siebie, myśli bardziej zdrowo, np. pozwala sobie na kupno obiadu dzieciom lub przygotowanie czegoś mniej wymagającego czasowo. I dobrze, bo to poświęcenie i udręczenie zostało nam, kobietom bardzo mocno wdrukowane przez lata.
Macierzyństwo też się zmieniło, na pewno stało się bardziej świadome. Nasze matki czy babki nie zastanawiały się tak dużo jak wychowywać dzieci. Dzieci często „chowały” się same, co za tym idzie – było mniej kontroli a więcej swobody, ale też i więcej zaniedbań. W obecnych czasach od zaniedbania idzie się bardziej w stronę nadopiekuńczości, co oczywiście też nie jest zdrowe, bo skrajności nie są w ogóle zdrowe. Dziecko kontrolowane, wychowane w niepokoju rodzica nie może być samodzielne. Rodzi się więc pokolenie niesamodzielnych dzieci, które nie potrafią zrobić sobie kanapki. To mój apel do rodziców – pozwalajmy dzieciom na samodzielność, nie kontrolujmy ich na każdym kroku, bo tylko w taki sposób mogą budować poczucie swojej wartości, sprawczości i wewnętrznej siły.
B&P: Macierzyństwo to ogromna odpowiedzialność – w końcu mamy wpływ na kształtowanie człowieka i na to, jakie będzie miał wpojone wartości. Dzieci są częścią nas, która pozostanie z nami do końca. Jak od początku budować silną więź z dzieckiem?
Po pierwsze – BYĆ OBECNĄ w znaczeniu emocjonalnym. Obecna matka to taka matka, która potrafi budować emocjonalną więź ze swoimi dziećmi.
Po drugie – TOWARZYSZYĆ w życiu, w ważnych sprawach, słuchać potrzeb dziecka, nie narzucać, ale uznać dziecko jako odrębną osobę, która ma prawo do własnych uczuć, przeżyć, doświadczeń. Matki córek często mają z tym problem, chciałyby, aby córki były na ich obraz i podobieństwo, trudno im czasami akceptować odmienność, inny styl ubierania się, inne pasje. Lubię termin „wystarczająco dobra matka”, co oznacza, że matka nie musi być „idealnym” rodzicem, gdyż jak wiadomo – idealni rodzice nie istnieją. Wystarczy, że w wystarczająco dobry sposób spełnia swą matczyną funkcję. A co to znaczy? Oznacza to, że na początku życia niemowlęcia dostosowuje się maksymalnie do jego potrzeb, m.in. przejmuje na siebie i koi wszelkie silne emocje dziecka, a dalej, w toku rozwoju, pozwala mu na poszerzanie jego autonomii adekwatnie do jego wieku.
Wystarczająco dobra matka to również AKCEPTUJĄCA matka, która przyjmuje dziecko takim jakie jest, nie próbuje go zmieniać, ulepszać, potrafi stawiać granice, wspierać w rozwoju, ale nie narzucać swojego zdania.
B&P: Jakich wartości może nauczyć swoją córkę kobieta biznesu?
Dziecko uczy się przez naśladowanie i modelowanie zachowań rodzica. W związku z czym, jeśli córka widzi swoją matkę jako niezależną kobietę, która realizuje swoje cele i potrafi iść po swoje, to tego będzie się od niej uczyć – niezależności, dążenia do celu, siły, odwagi do podążania za marzeniami, dobrej organizacji i wewnętrznej mocy. Kobieta biznesu może wiele nauczyć swoją córkę, o ile oczywiście uda się jej zbudować z córka bliską emocjonalnie relację pełną miłości, bezpieczeństwa i akceptacji. O ile ta córka będzie lubić swoją matkę jako człowieka. Inaczej córka będzie chciała żyć w opozycji do matki i to czy ta pani jest kobietą biznesu czy pełni jakąś inną zawodową rolę, na niewiele się tutaj zda. Nie będzie chciała przyjąć od matki tego co cenne i wartościowe. Oczywiście często nie dzieje się to na świadomym poziomie. Dlatego tak ważne jest, aby kobiety biznesu nie zatracały się tylko i wyłącznie w swojej pracy, ale potrafiły budować ze swoimi córkami bliskie emocjonalnie relacje, żeby te córki czuły, że są ważne dla swych matek, żeby nie czuły się samotne w znaczeniu emocjonalnym, pozostawione do radzenia sobie ze swoimi emocjami. A to akurat nie ma związku z tym, czy kobieta jest bizneswoman czy nie, tylko zależy od tego jaką sama miała relacje z własną matką. Brak bliskiej emocjonalnie relacji z własną matką może utrudniać budowanie bliskiej emocjonalnie relacji z własną córka.
B&P: Nie chciałybyśmy, aby nasze córki dorastały bez kobiecego wzorca. Jak zatem znaleźć idealną równowagę między biznesem i wychowaniem naszych córek?
Myślę, że trudno o taką równowagę. Zawsze w życiu coś jest kosztem czegoś. To kwestia wyboru, priorytetów, tego co dla mnie ważne i ważniejsze. Wszystko zależy jeszcze od tego, ile dziecko ma lat. Dziecko zawsze potrzebuje rodzica w znaczeniu jego obecności emocjonalnej, wsparcia, towarzyszenia mu, natomiast od wieku dziecka zależy, ile potrzebuje obecności rodzica w znaczeniu realnym. Dziecko w wieku szkolnym nie potrzebuje spędzać z rodzicem realnie tyle czasu ile dziecko np. roczne. W przypadku tak małego dziecka realna obecność rodzica jest niebywale istotna, wręcz podstawowa z punktu widzenia tworzenia bezpiecznej więzi. Trzeba słuchać córek, dzieci mówią czego potrzebują, tylko my czasami nie słyszymy tych komunikatów, bo komunikaty dziecka nie zawsze są wprost, czasami są przez objawy, np. gniewne zachowanie w szkole, bóle brzucha czy głowy. Matka zawsze będzie wzorem dla swojej córki, czy tego chce czy nie. Wiec jeśli my zatracamy się w pracy, nie potrafimy odpoczywać, korzystać z życia – to czego nauczymy swoje córki? Dokładnie tego samego. Dlatego tak ważna w życiu jest równowaga. Musi być czas na pracę, pasję, wypoczynek, sen.
B&P: Czy dzieci mają nam za złe, że poświęcamy się pracy, zamiast spędzać czas z nimi? Jak pomóc córce zrozumieć, że mama musi pracować i robi to nie tylko dla siebie, ale również dla niej i jej przyszłości?
Dzieci maja to za złe jeśli nie dajemy im czasu ze sobą, jeśli je porzucamy w znaczeniu emocjonalnym i realnym. Wtedy praca staje się konkurentką, z którą trzeba o matkę walczyć. A tak być nie powinno, bo przecież po coś te dzieci powołałyśmy na świat i mamy obowiązek się nimi zajmować. Jeśli matka daje siebie swojej córce, kocha ją a ona to czuje, jeśli spędza z nią czas, jeśli córka czuje się dla matki ważna, to praca nigdy nie będzie konkurencją i zapewne córka będzie rozumieć fakt, że mama pracuje. Natomiast jeśli taki problem się pojawia, jeśli córka mówi, że brakuje jej mamy, to taka mama musi wyciągnąć wnioski i podjąć jakieś decyzje. Wszystko w życiu jest kwestią wyboru i priorytetów.
B&P: Żyjemy w dobie Facebooka i Instagrama, gdzie „Instamama” jest sposobem na życie. Gdzie zatem kończy się matczyna troska, a zaczyna prywatność dziecka w dobie ekshibicjonizmu w social media?
Zapewne ten temat wymaga dużej uważności i na pewno często jest przedmiotem nadużyć względem dzieci. Przedstawianie wizerunku własnego dziecka w internecie i czerpanie korzyści finansowych z tego tytułu jest zapewne dyskusyjne. Niektóre „Instamamy” nie pokazują pełnego wizerunku swojego dziecka, obecność dziecka jest jedynie niewielkim fragmentem ich działalności, a inne „Instamamy” nie mają z tym trudności. Myślę, że potrzeba w tym temacie dużo rozwagi, bo kiedyś te dzieci będą starsze, a potem dorosłe, a internet przecież pamięta.
B&P: Córki w pewnym momencie dorastają i są świadomymi kobietami – budujemy z nimi relację już bardziej partnerską. Gdzie jest granica między przyjaciółką a matką? Czy taka przyjaźń w ogóle istnieje?
Matka nie powinna być przyjaciółką, ma być matką. Oczywiście, kiedy obie są dorosłe i potrafią już stworzyć ze sobą dorosłą relację, przyjaźń jest możliwa, ale zapewne wymaga to dojrzałości obu stron i chęci obydwu stron do bycia w takiej relacji. Inaczej będzie to nadużycie. Czasami matki przekraczają granicę i pod pretekstem przyjaźni używają swoich córek, kiedy te są jeszcze dziećmi, do zwierzania się ze swoich problemów. Pytanie – dlaczego nie znajdują innych dorosłych kobiet do zaspokajania potrzeby przyjaźni? Dziecko nie jest od tego. To jest wtedy nadużycie.
B&P: A jak odbudować relację z dorosłą córką, relację, która w wyniku pewnych naszych zachowań nie została tak naprawdę nigdy zbudowana?
Nie da się odbudować czegoś, co nie zostało zbudowane. Można zbudować nową relację matka – córka, gdzie obie już, jako dorosłe, za obopólną zgodą i przy zaangażowaniu obydwu stron, podejmują próbę zbudowania dorosłej relacji matka – córka. Aby to jednak było możliwe, córka musiałaby wybaczyć matce krzywdy, stare urazy czy żale, a matka musiałaby uznać że jej córka jest dorosła i są w nowej relacji na równych prawach jako dwie odrębne kobiety. A to czasami wcale nie jest proste. Zachęcam do obejrzenia filmu „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” reż. Pawła Łozińskiego, który obrazuje jak może być skomplikowana relacja matka – córka. To film o dwóch kobietach matce i dorosłej córce, które spotykają się w gabinecie psychoterapeuty, który zabiera je w trudną podróż ku polepszeniu ich relacji. I to jest piękne, na pewno jest to możliwe, ale wymaga chęci i zaangażowania obydwu stron.
B&P: Dziękuję za rozmowę
Magdalena Koźmala
Zobacz także: „5 znanych kobiet, których kariery rozkwitły po 40. roku życia”
Photo by Sai De Silva on Unsplash