Wakacje… wyczekiwany czas. Tęsknota za luzem, sukienką bez zobowiązań, rozpuszczonymi włosami, rajskim klimatem, morzem, jeziorem i czasem dla siebie. Jednakże dla wielu z nas to źródło stresu i walki ze sobą – jak bowiem pokazać się na plaży, kiedy ciało nie wygląda jak z rozkładówek najmodniejszych magazynów mody? W dobie promocji perfekcyjnie zadbanej sylwetki trudno jest o akceptację ciała, które wraz z wiekiem ulega zmianom.
Media bombardują nas „idealnością”. Mówi się nam jak mamy wyglądać, jakie ubrania nosić, jakie powinnyśmy mieć ciało i co zrobić, aby takie uzyskać. Nikt nie bierze jednak pod uwagę upływu czasu i naturalnych zmian, jakie zachodzą w ciele kobiety. Mamy być piękne i już, zgrabne, powabne i co najgorsze… takie same! Tak samo szczupłe, z tak samo pięknym biustem, opalone (najlepiej już przed wakacjami), no i oczywiście z powabnymi ustami.
Te promowane kanony urody powodują, że kobiety głupieją, tak głupieją! Przestają myśleć rozsądnie i idą na oślep przed siebie, zapominając o swej indywidualności i o swoim naturalnym pięknie. I nie chodzi tu o zaniedbywanie siebie, ale docenianie i akceptowanie siebie i swojego wyglądu w każdym wieku. Dla wielu z nas to bardzo trudne, i z tego powodu wyjście na plażę i obnażenie własnego ciała to duży stres okupiony napięciem i krytykującymi siebie myślami. Ujmowanie sobie własnego piękna i skupianie się na promowanym wyglądzie zewnętrznym – która z nas tego nigdy nie zrobiła? Ile trzeba mieć siły w sobie, aby oprzeć się, nawet dojrzałej kobiecie, naciskom z zewnątrz? Jak mają radzić sobie w obecnym świecie młode, dojrzewające dziewczynki, młode kobiety, które zewsząd otoczone są wymaganiami dotyczącymi urody? Ile trzeba mądrości w ich matkach, aby mogły pokazać, co jest naprawdę ważne?
Tak dużo mówi się o ciele i dbaniu o nie, ale nie mówi się o ciele dobrze. Mówi się o tym jakie mamy być, a jakie być nie powinnyśmy. Co mamy robić, żeby się podobać. Odbiera nam się kobiecość o rubensowskich kształtach. Odmawia nam się tego, oddając pole do popisu kreatorom mody, którzy próbują nam przekazać, że kobiecość to szczupłość.
Tak dużo, i tak zarazem mało, mówi się obecnie o ciele. Mówi się o duszy i rozwoju duchowym, o samorozwoju związanym ze zwiększaniem świadomości. Nikt jednak nie mówi o uwielbieniu ciała. O tym, że jest piękne samo w sobie, bo nosi nas po tym świecie, znosi nasze słabości, nastroje i fochy. Jest z nami, nawet kiedy się przemęczamy, nie może od nas uciec i nas zostawić. Z tego powodu należy mu się wdzięczność, zarówno w uczynkach jak i w słowach. „Twoje ciało nosi cię już tyle lat, to czego mu trzeba to wdzięczności, docenienia a nie krytyki” – mówię, kiedy któraś z moich pacjentek neguje swoje ciało.
Zapewne zmiany w ciele kojarzą nam się ze starością, a nikt nie chce być stary. Nie lubimy starości, bo dla nas oznacza przemijanie. Kiedyś starość była szanowana i ceniona, a każda zmarszczka na twarzy była jak strona z książki, która mówiła o człowieku i jego doświadczeniu.
Wszystko trzymali w ręku nestorzy. Mieli młodych za nic. Więc młodość bierze okrutny odwet. Za nic ma to, co trzeba długo zdobywać: doświadczenie, wiedzę, dojrzałość, mądrość, spokój. Katarzyna Miller „Nie bój się życia”
Mamy być młode i już, bez zmarszczek. Trzeba je usunąć. Dojrzałość przestaje być atutem, staje się bolączką, przed którą uciekamy. Jesteśmy w stanie zrobić tak wiele, aby zatrzymać młodość, nawet kosztem śmieszności. Zapominamy jednak, że czasu nie można zatrzymać. Jedyne co możemy, to zaakceptować jego upływ, bo tylko akceptacja pomoże żyć w szczęściu.
Co zatem zrobić dla swojego ciała? Pokochać je i zaakceptować. A następnie z dumą i z uniesioną głową kroczyć po plaży. Masz tylko jedno ciało i jedno życie. Miłych wakacji czytelniczko.
Zobacz także: „Do pięknego ciała się dojrzewa”
Dla Business & Prestige – Aneta Janiak-Olejnik – psycholog, dyplomowana psychoterapeutka, socjoterapeutka, trener, terapeutka par i małżeństw, www.psycholog-olejnik.pl. Zobacz inne artykuły autora, cover photo by Rafael Lodos on Unsplash